Konfiskata aut pijanym kierowcom – rollercoaster legislacyjny
14 marca 2024 roku wprowadzono przepisy umożliwiające konfiskatę pojazdów pijanym kierowcom. Zaledwie 15 dni później, wiceminister sprawiedliwości ogłosił, że nowelizacja może okazać się "martwym prawem". Teraz, 29 marca, do wykazu prac legislacyjnych rządu trafił projekt rezygnacji z obowiązkowej konfiskaty aut. Co się dzieje?
Konfiskata – błyskawiczny debiut i kontrowersje
Nowelizacja z 14 marca zakładała, że sąd orzeka utratę auta, jeśli kierowca zostanie przyłapany na jeździe pod wpływem alkoholu z zawartością co najmniej 1,5 promila we krwi lub 0,75 mg/dm sześc. w wydychanym powietrzu. W przypadku recydywy w ciągu dwóch lat konfiskata miała być bezwarunkowa.
Już dzień po wejściu w życie przepisów wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha podzielił się wątpliwościami co do ich skuteczności, określając je mianem "martwego prawa". Zapowiedziano też prace nad zmianami.
Projekt zmian – co się zmieni?
Głównym założeniem projektu jest rezygnacja z obligatoryjnej konfiskaty aut. Zamiast tego, sąd będzie miał możliwość orzeczenia przepadku pojazdu.
Dodatkowo, projekt zakłada wyłączenie możliwości orzeczenia przepadku pojazdu, gdy:
- został on zbyty,
- uległ utracie, zniszczeniu lub znacznemu uszkodzeniu,
- w czasie popełnienia przestępstwa nie stanowił wyłącznej własności sprawcy.
W takich sytuacjach sąd będzie mógł orzec nawiązkę na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Dlaczego zmiany?
Autorzy projektu tłumaczą je koniecznością wyeliminowania regulacji budzących zastrzeżenia konstytucyjne. Nowelizacja ma dostosować przepisy dotyczące przepadku pojazdów do standardów konstytucyjnych.
Co dalej?
Projekt ma zostać przyjęty w drugim kwartale 2024 roku. Cała sytuacja budzi wiele pytań i kontrowersji. Czy rezygnacja z obowiązkowej konfiskaty osłabi walkę z pijanymi kierowcami? Czy nowelizacja rzeczywiście będzie zgodna z konstytucją? Czas pokaże, jakie będą ostateczne efekty tej legislacyjnej karuzeli.